Odkryli fragmenty niemieckiego bombowca

Autor zdjęcia: Stowarzyszenie Poszukiwawczo-Historyczne Denar




Poszukiwacze z Elbląga i Sopotu wydobyli silniki niemieckiego bombowca Heinkel He-111, który rozbił się pod Gierzwałdem (powiat ostródzki) wiosną 1944 r.
Miejsce, w którym dokonali odkrycia, zaczęli przeszukiwać już w ubiegłym roku. Wtedy jednak okazało się, że do dalszy prac na tak trudnym terenie potrzebny jest ciężki sprzęt. Wrócili teraz już odpowiednio wyposażeni i udało się.




— Gdy tylko jesteśmy w jakiejś mniejszej miejscowości zawsze zachodzimy do sklepu, czyli miejsca gdzie spotykają się okoliczni mieszkańcy. To jeden z naszych sposób na zdobywanie informacji w nowym terenie — mówi Grzegorz Nowaczyk, prezes elbląskiego Stowarzyszenia Poszukiwawczo-Historycznego Denar. — Tak było i w przypadku tego bombowca. Kolega zajechał do miejscowego sklepu po napój i od słowa do słowa dowiedział się o samolocie, który podobno rozbił się gdzieś niedaleko podczas II wojny światowej. To było pięć lat temu.




Od tego czasu poszukiwacze, krok po kroku, dążyli do odkrycia samolotu. Dwa lata temu przeprowadzili wstępne badania terenu. W ubiegłym roku elblążanie ze stowarzyszenia Denar, wspólnie z grupą eksploracyjną Towarzystwa Przyjaciół Sopotu, zaczęli przekopywać bagno pod Gierzwałdem. Natrafili na fragmenty kadłuba, podwozia, kabin bombardiera i pilota, tarczę radiostacji i działko lotnicze, a także koła z oponami z nazwą firmy Continental. Znaleziono też portfel jednego z lotników.


Do dalszych prac w tym trudnym i bagnistym terenie potrzebny był ciężki sprzęt. Dlatego wrócili z nim w tym roku, by dokończyć poszukiwania. Tym razem się udało. Przy użyciu koparki wydobyto dwa silniki Jumo 211 i mniejsze elementy bombowca. 
— Niestety, oba silniki są porozrywane — wyjaśnia Nowaczyk. — Teraz czekamy na opinię konserwatora zabytków, który oceni wartość znaleziska.



Poszukiwaczom udało się odkryć nie tylko fragmenty bombowca, ale i częściowo jego historię. Elblążanie, dzięki pomocy takich jak oni pasjonatów z całego świata, dotarli do informacji znajdujących się w niemieckich archiwach. Okazuje się, że samolot Heinkel He-111, stacjonujący na lotnisku w Gryźlinach, rozbił się 19 kwietnia 1944 r., najprawdopodobniej podczas lotu szkoleniowego.


— W oficjalnych dokumentach zapisano, że przyczyną katastrofy był błąd załogi. Trochę inny obraz wyłania się z rozmowy z jedną z kobiet, która jako mała dziewczynka była świadkiem tego zdarzenia — dodaje Nowaczyk. — Pamięta, że była w klasie, gdy przez okno zauważono samolot. Z jednego silnika wydobywał się dym. Gdy po dwóch godzinach wypuszczono ich ze szkoły, poszli zobaczyć co się stało, ale było już po wszystkim. Samolot się rozbił, a miejsce katastrofy otoczyli żołnierze niemieccy, nie dopuszczając tam cywilów. Załogę bombowca pochowano na cmentarzu żołnierzy niemieckich w Bartoszycach.
naj

Źródło: Dziennik Elbląski

Komentarze (1) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. obatel v #1471942 | 83.11.*.* 28 sie 2014 19:57

    Chyba nie odpali.

    Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz