Uważajmy, psy boją się huku petard!

2009-12-30 00:00:00

Zaraz po Nowym Roku pracownicy schroniska spodziewają się kolejnej fali zabłąkanych i przerażonych zwierząt.



- Szczególnie w te dni wyprowadzajmy nasze pieski na smyczy - apeluje Agnieszka Wierzbicka, kierowniczka elbląskiego azylu.Przełom starego i nowego roku jest zawsze trudnym czasem dla domowych zwierząt. - Nie możemy psa całkiem zamknąć w domu. On musi wyjść na spacer. Ale w ostatnie dni starego roku, pod żadnym pozorem nie wypuszczajmy go samego na podwórko. Bo może już nie wrócić - ostrzega Agnieszka Wierzbicka, kierowniczka prowadzonego przez Animalsów schroniska dla zwierząt w Elblągu. Adresownik, gdy nie ma czipa Nawet pies prowadzony na smyczy może się wyrwać i pognać przed siebie, gdy przerazi go huk rozrywającej się w pobliżu petardy. - Jeżeli piesek nie ma czipa, warto umieścić na jego obroży tzw. adresownik. Wtedy łatwiej go będzie odnaleźć, gdy się zgubi - radzi Agnieszka Wierzbicka. Dzięki czipowi, w pierwszy dzień świąt wrócił do domu piesek, który zniknął sprzed domu w wieczór wigilijny. - Wystraszyła go właśnie petarda - opowiada kierowniczka schroniska. - Właściciele szukali go do czwartej nad ranem. Na szczęście, od pierwszej piesek był już u nas. Rano wrócił do domu. Ale nie wszystkie nasze interwencje kończą się tak szczęśliwie. Z jednej strony, coraz więcej ludzi dzwoni do nas widząc błąkające się, zziębnięte i wygłodzone psy, ale z drugiej strony - wciąż mamy przykłady obojętności na los cierpiącego zwierzęcia. Bo gryzie i brudzi dywan W schronisku przebywa obecnie prawie 200 psów. Przygotowanych dla nich miejsc jest 135. - Przepełnienie o tej porze roku to norma - podkreśla Agnieszka Wierzbicka. - W okresie świąteczno - sylwestrowym mamy mnóstwo interwencji. Ludzie pozbywają się zwierzaków, bo to czas porządków i sierść na fotelu nie pasuje do wystroju pokoju, a czasami "tylko" o nich zapominają... Mieliśmy wezwanie do przywiązanego pod sklepem psa. Sklep był już zamknięty, a pies wciąż pod nim warował. I co się okazało? Właściciele w ferworze zakupów o nim zapomnieli, do czego się przyznali nazajutrz, gdy odbierali go ze schroniska. Niektórzy, tuż przed świętami, przyprowadzali własne psy do schroniska. - Jedna pani oddała nam 4-letniego pieska i 6-miesięczną suczkę, bo - jak powiedziała - załatwiają się na dywan. Ku naszemu zaskoczeniu oznajmiła też, że chce je wymienić na inne psy. Oczywiście ich nie dostała. takiej pani możemy tylko poradzić, żeby sobie kupiła pluszowe pieski. Inna elblążanka oddala swoją suczkę, "bo ją gryzie". Okazało się, że to zdarzenie miało miejsce trzy lata temu. - Przez trzy lata jej to nie przeszkadzało i nagle na dwa dni przed świętami zaczęło przeszkadzać? - dziwi się Agnieszka Wierzbicka. - Martwimy się, bo sunia źle znosi przenosiny z kanapy do boksu... Apel o pomoc Są jeszcze smutniejsze zakończenia interwencji Animalsów. Tuż przed świętami, ekipa interwencyjna przywiozła do schroniska suczkę potrąconą przez samochód w okolicach Elbląga. - Sunia przez dwa dni leżała w rowie. Mieszkające w pobliżu dzieci zrobiły nad nią daszek z patyczków, próbowały ją dokarmiać, ale - niestety - nikt nie wezwał na pomoc weterynarza, albo nas. W końcu zawiadomił nas elblążanin, który przypadkowo przejeżdżał tamtą trasą. Na drugi dzień suczka zmarła na stole w gabinecie jednego z elbląskich weterynarzy. - Może gdybyśmy mieli własne usg, dzięki czemu leczenie można byłoby podjąć kilka godzin wcześniej, sunię udałoby się uratować? - zastanawia się Agnieszka Wierzbicka. Kupienie używanego usg do gabinetu w schronisku i sprzętu do reanimacji jest teraz marzeniem Animalsów. - W schronisku postawiliśmy już puszkę, do której zbieramy datki na ten cel - mówi kierowniczka. - Takie aparaty na miejscu dałyby naszym podopiecznym więcej szans na zdrowe życie. Pracownicy schroniska apelują też do miłośników zwierząt o przynoszenie do schroniska suchej karmy, puszek i przysmaków dla psów. - Ostatnio kupiliśmy za 20 tys. zł kontener - izolatkę dla kotów - informuje Agnieszka Wierzbicka. - Jest przełom roku, również roku finansowego, więc za wszelką pomoc będziemy bardzo wdzięczni. W schronisku przebywa obecnie prawie dwieście czekających na właścicieli psów W schronisku dochodzi też do zdrowia kaczor za złamanym skrzydłem, przywieziony tu prze elblążankę z ul. Legionów. Kaczorek - jak pieszczotliwie wołają na niego pracownicy schroniska - będzie przewieziony do azylu dla ptaków  
Uwaga! To jest archiwalny artykuł. Może zawierać niaktualne informacje.
Tagi: aaa